piątek, 20 września 2013

Chaos

Tak mi szkoda... Miałam pisać... Regularnie... A nie mam kiedy. Za dużo spraw zbiegło się w czasie. Zawierucha w życiu prywatnym i wszystko leży. A jak już uda mi się usiąść przed kompem to nie mam sił. Pustka w głowie i otumanienie. Chryste, co za porażka. Tak się zastanawiałam, że może dopóki nie mam zbyt wielu obserwatorów to zmienię platformę...? Nie wiem, zobaczymy. Najpierw musi się trochę uspokoić. Tak wiele bym dała za chociaż jeden dzień oderwania od rzeczywistości... Coż, lajf* is brutal i full of zasadzkas. And somtajms** kopas w dupas...




* Spokojnie, wiem jaka jest poprawna pisownia po angielsku :)
** Tu też :)

czwartek, 12 września 2013

Olejek rycynowy

Zapewne wiele z Was czytało, słyszało lub miało już do czynienia z olejkiem rycynowym. Wiem, że jest bardzo popularny wśród osób, które sporo czasu poświęcają swoim włosom (w przeciwieństwie do mnie, chociaż i tak nie mogę narzekać, łysa nie jestem). Wśród płci pięknej, znany szczególnie ze swoich właściwości nawilżających i łagodzących, choć i męskie grono będzie miało dla niego zastosowanie, w silnikach samochodowych na przykład, ale teraz nie o tym. Znajdziemy wiele sposobów, aby dodać go do naszych zabiegów kosmetycznych, od wmasowywania w skórę głowy, przez nawilżenie i odżywienie skóry dłoni i paznokci, doprowadzenie do stanu używalności zmęczonych i spękanych stóp, po OCM (Oil Cleansing Method, taki inny, zdrowy sposób na mycie twarzy). Mnie jednak interesuje co innego...

czwartek, 5 września 2013

Wyczuwam zło...

Zło pod postacią choroby... Zbliża się, skrada nieubłaganie... Mami moje zatoki swoim diabelskim urokiem... Czyli krótko mówiąc czuję się jak połamany paragraf. A najgorsze są właśnie zatoki. Wszystko tylko nie to. Od rana czułam się niewyraźnie, ale jak tylko zabrało się za moje zatoki, w głowie włączył się alarm. Czas sięgnąć po jakieś specyfiki i medykamenty za które w miejscach zwanych Aptekami zdzierają nas do golasa. Nie będę się rozpisywać, bo czuję się jak po eksperymentach w tajnej bazie wojskowej. Biorę to dziadostwo i do wyra.  Weekend mam zamiar poświęcić na napisanie paru tekstów, bo udało mi się uzbierać kilka fajnych rzeczy, które chce Wam przybliżyć. A więc tablety w dłoń, bajabongo i pod kołdrę.

C ya!

środa, 4 września 2013

Szczyt geniuszu

Kilka dni temu napisałam bardzo ładny, staranny, długi post (przynajmniej tak mi się wydawało). To był owocny wieczór, więc wena jak najbardziej mi dopisywała. Po zapełnieniu prawie że całej kartki, małych poprawkach kosmetycznych, półgodzinnym wymyślaniu chwytliwego tytułu, niczym do kampanii reklamowej Head & Shoulders i przeczytaniu go 10 razy, rozparłam się wygodnie i popijając piwko, napawałam się swoimi wypocinami. Byłam z siebie dumna jak jasna cholera, bo ostatni taki elaborat spłodziłam na maturze, a i tak od połowy pisałam praktycznie ciągle jedno i to samo zdanie tylko w innej kolejności. Jak ktoś dał za to tyle punktów nie pytajcie, bo do dzisiaj nie wiem. Ale i nie mam zamiaru z tego powodu narzekać. Zapisałam i kliknęłam magiczny guzik "Opublikuj". Uhahana nieprzeciętnie, nie wiem czy z powodu piwa czy może twórczość mi tak do głowy uderzyła., weszłam na swego bloga by jeszcze raz popodziwiać swoje dzieło. A potem zaczęłam grzebać w blogerze...

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Początki

Niestety, drodzy śledzący/czytający (czyli ty Yllla :)) nie spodziewajcie się na razie zbyt wiele, ponieważ dopiero zaczynam ogarniać co się tutaj na tym Bloggerze w ogóle dzieje.  Daje się we znaki dziwne przyzwyczajenie, że zanim zacznę coś robić muszę najpierw wszystko do siebie przystosować. A więc zamiast pisać coś sensownego, to siedzę i grzebię i ustawiam i dopasowuję itd. Poza tym zbieram sobie powoli pomysły i tematy do opisania. Obawiam się również, że czytanie tego co spłodzę będzie dość męczące, ale może zanim zgarnę grono czytelników większe niż 1, mój przekaz będzie mniej chaotyczny :) I tak wiem, że jak kiedyś wrócę do tych wpisów, obleję się potężnym rumieńcem zawstydzenia. No, ale my tu gadu gadu, a Niemcy się zbroją... Pożyjemy, zobaczymy.

Ten pierwszy raz...

Proszę Państwa oto.... blog. Nowy, świeży, nie śmigany. Powstał za namową koleżanki, Yllli - właścicielki bloga bardziej zaawansowanego niż ten, nakłaniam do odwiedzin, chociaż wiem, że w tej chwili tylko ona to czyta :) Plany co do prowadzenia tego bloga są duże, ale co z tego będzie to już okaże się w praniu. Znając życie będzie tu wszystko. I kosmetyki i książki i życie i w ogóle co popadnie. Pierwszy raz robię coś takiego więc można spodziewać się cudów na kiju. Taaakże tego... Teraz to już nie wiem co napisać, nigdy nie lubiłam się przedstawiać, więc na dzień dobry to będzie na tyle.